Ponieważ sobota 7 października zapowiadała się na ciepłą i z szansami na słoneczne przejaśnienia postanowiliśmy wykorzystać to na wycieczkę rowerową. W taką pogodę w tej części roku preferujemy otwarte przestrzenie. Po długich deliberacjach (bo pomysłów sto) stawiamy na Żmigród. A właściwie to na najbardziej na zachód wysuniętą część stawów PK Doliny Baryczy.  Czyli kompleks Radziądz, Ruda Sułowska i coś z Rudy Żmigrodzkiej. Ten obszar jest łatwo dostępny z sieci kolejowej. Jako punkt startowy ustalam Garbce – przystanek za Żmigrodem, który będzie za to metą. Ma to taki sens, że zatrzymują się na nim liczne pociągi (w tym IC) więc będziemy elastyczni czasowo. Startujemy z Wrocławia o 10.48 oczywiście KD. Widać, że jest to kierunek popularny wśród wrocławskich cyklistów.

9 rowerów i jest jeszcze przejście. Większość wysiada w Żmigrodzie. Nasze Garbce są za chwilę.  Dość szybko wjeżdżamy na czerwony szlak z Radziądza do Grabówki. Cała nasza trasa wyglądała tak.

Na czerwono zaznaczyłem najładniejsze fragmenty  (polecam Waszej uwadze)szlaków dostępnych w PK Dolina Baryczy. Trzeba pamiętać, że wiele dróg (a szczególnie grobli) jest zamkniętych dla turystów. Ale w porównaniu do tego jak jeździłem tutaj powiedzmy 10 czy 15 lat temu to jest po prostu kolosalny postęp w dostępności czy oznakowaniach (choć romantyzm jakby mniejszy). Pierwszy leśny odcinek będzie pod znakiem grzybów. Na początku spotykamy maślaki i podgrzybki – rosną na drodze lub przy drodze. Zdecydowanie większe wrażenie robi mijana „kępka” opieniek obrabiana właśnie przez szczęśliwego znalazcę.

Później są pierwsze dwie kanie zauważone oczywiście z roweru. Ale gdy zjeżdżam z czerwonego szlaku na ścieżkę „ornitologiczną” wokół stawu Niezgoda to znajduję grzybowy oktet, w chwilę później sekstet, dalej paru pojedynczych solistów – wszystko zauważone z drogi. Przy dwudziestu kończę liczyć. Troszkę prześladują mnie te grzyby bo czuję już zapach smażonych kań (albo na oleju albo w panierce). No ale raczej nie ma szansy aby coś z nich przetrwało przez te dwie, trzy godziny jazdy. I gdzie to schować (mamy niewielkie plecaki). Zadowalam się więc fotosafari.

8ryb w Rudzie Sułowskiej nie zachęca do wstąpienia (oczywiście warto ale liczba gości gwarantuje przynajmniej godzinne oczekiwanie).

Kanapki kawałek dalej na łowisku są też całkiem niezłe. Dalej jest widokowa grobla na stawach w Rudzie Sułowskiej. Jesień już jest tutaj bardzo widoczna.

Dalej postanawiamy zjechać z oficjalnych szlaków. Jedziemy drogą leśną zaraz przy Baryczy aż do stawu Rudego. Tutaj niespodzianka. Gdzie się podział?

Za to na koniec dnia pięknie się wypogodziło i na zakończenie możemy podziwiać takie krajobrazy.

Jeszcze po drodze mamy odrestaurowany Pałac w Żmigrodzie. Pamiętam go jako kompletną ruinę. I w zasadzie dalej jest ruiną ale teraz zabezpieczono ściany, odtworzono elewację wejściową, porobiono schody, galerie widokowe i tak obiekt ma nowe, zupełnie inne od poprzedniego, życie będąc ciekawym labiryntem.

Na zakończenie jeszcze oficjalna mapka tej części Parku Krajobrazowego Doliny Baryczy.