Plan, tej być może ostatniej „tego sezonowej” sudeckiej tury, był dość niezwykły – postanowiliśmy zaliczyć Śnieżnik od Dolni Morava w Czechach. Data była też niczego sobie 12.04! Kalkulacja była prosta – rzędna DM to 660-750 m npm – a Śnieżnik 1425 więc jest całkiem konkretne przewyższenie do podejścia i zjechania. Sama stacja, jakkolwiek zamknięta, dawała dużą szansę powrotu na deskach do auta. Zacznę od opisu stacji narciarskiej, która chyba niesłusznie jest trochę zapominana. A jak się przyjrzeć to spokojnie można ją porównać do tych najbardziej uznanych. Są tutaj dwa bardzo przyzwoite zjazdy po blisko 500 m w pionie dla bardziej zaawansowanych narciarzy i zdecydowanie łagodniejsza oferta dla mniej wprawnych. Najwyższe możliwe przewyższenie to 570 m. I koniecznie trzeba powiedzieć, ze główny wyciąg to nowoczesna kanapa.

Przyznam się, że o ile nie lubię łazić po czynnych stacjach narciarskich to zawsze fascynują mnie „zapomniane” puste ośrodki w których już nawet nie ma psa z kulawą nogą – takie Ultima Thule.

Pogoda na początek nas postraszyła bo nawet kapkę pokropiło ale im wyżej tym widoki na udany dzień były lepsze. I na górze orczyka było już bardzo sympatycznie. Po stromym podejściu zaczyna się wędrówkowa część drogi. Idzie nas czterech – Kamil, Robert a drogę dzielnie toruje Jacek.

 

Idziemy przez las przez kolejne niezbyt wyróżniające się szczyty. Sam Śnieżnik zresztą też jest łagodnym pagórkiem

Warunki można uznać za doskonałe jest pewnie z 50 cm śniegu, co widać na zdjęciu powyżej, słońce silnie operuje i na wypłaszczeniach jest mokro. Zima trzyma się jeszcze tylko wyżej

Ale Pradziad którego wykadrowałem z poprzedniego zdjęcia jeszcze kusi…

Na Śnieżniku spotykamy paru turystów, tu już ze śniegiem jest słabo ale przejść a później zjechać się da – postanawiamy zjeść coś w schronisku.

Dalej nazad i już znacznie przyjemniejszy zjazd na południową stronę.

A później już wiecie. Do auta zjeżdżamy czarną trasą 2 (podchodziliśmy łagodniejszą 3).

Na mapie dzień wyglądał tak – jak widać całkiem intensywna tura, szczególnie uwzględniając mokry, gąbczasty śnieg.