Clou Miękini cz1
W poprzednim tekście opisałem już wielkie walory przyrodnicze gminy Miękinia. Po prawdzie zabrakło tam miejsca dla tzw „pojezierza miękińskiego”. Wydawało mi się, że kiedyś już o nim pisałem ale przejrzałem blog… i jakoś tego nie ma mimo, że dużo tam jeździliśmy. A ponieważ to bardzo urokliwe miejsca więc kiedyś jeszcze do niego wrócę. Nie omówiłem też dwóch dużych atrakcji turystycznych, które warta są specjalnego przyjazdu (niekoniecznie rowerowego). Pierwszy z „gwoździ programu” gmina Miękina to:
Zamek Wojnowice
Bajkowa ostoja
Któż z nas w dzieciństwie nie marzył o powrocie do dawnych czasów? Świat, w którym historia mieszała się z baśnią, wypełniony był księżniczkami, pałacami, a przede wszystkim – walkami. Każdy, kto choć raz budował z piasku warownię obronną wie, że obowiązkowym elementem zabezpieczenia była otaczająca obiekt fosa. Ten, który miał w tym czasie szczęście trafić do Wojnowic, zyskiwał pewność – zamki na wodzie istnieją. Niewielki pałacyk, umieszczony jest tak naprawdę na drewnianych palach. Otoczony pięknym parkiem, stanowi idealny cel weekendowej wycieczki za miasto. To tylko 20 kilometrów od Wrocławia, nic więc dziwnego, że bez względu na porę roku, przyciąga starszych i młodszych, amatorów samotnych wypadów i całe rodziny. Zawierucha wojenna ominęła to miejsce, które w formie niezmienionej trwa od renesansowej przebudowy w XVI wieku. Czyżby dziecięcy stratedzy mieli rację, nadając wodzie tak wysokie znaczenie obronne? W zamku znajdziemy dziś restaurację z ciekawą ofertą gastronomiczną oraz bazę noclegową. Dla wielu par to idealne miejsce na prawdziwie bajkowe wesele.
Tekst Joanny Jelonek świetnie oddaje klimat tego miejsca. Dla mnie też jest ono trochę nierzeczywiste. Dobrze to ilustruje poniższe zdjęcie.
Niezwykłych jest tutaj parę okoliczności – przede wszystkim to bardzo stara i co jeszcze ważniejsze oryginalna budowla. Oglądamy ją w nieskażonym średniowiecznym, gotyckim kształcie. Nietypowe jest też to, że wystaje wprost z wody bez żadnej wysepki. Jest to też stosunkowo mało znany obiekt. Bardzo często jest tu dość pusto, w niewielkim parku wokół można spotkać co najwyżej parę osób. Jest tak oczywiście wtedy gdy nie ma tutaj wesela lub imprezy firmowej. Bo to chyba główne specjalizacje obiektu.
Szczególnie efektownie Zamek wygląda jesienią.
Teraz zajrzymy do środka, nie jest jakiś bardzo spektakularny, największą ciekawostką jest piękny strop w jednej z sal.
Dla turystów ważne jest, że znajdą tu skromną kawiarenkę (czynną w soboty, niedziele i święta) a także restaurację (chyba głównie dla gości hotelowych). Poniżej dwie potrawy z sesji co ją kiedyś robiłem.
Wracając do opisywanej zielonej trasy MTR to przebiega ona dosłownie przez Zamek. Czerwona zresztą też jest tuż obok.