Z Anemonem w tle
Sezon 2018 na dobre się zaczął. Opisywana trasa nie jest naszym tegorocznym prologiem ale jest pierwszą na tyle ciekawą, że warto ja opisać.
Pomysł był następujący – zaczynamy w Osoli (mogą być też Oborniki Śl). Na początku wykorzystujemy Leśne Szlaki Rowerowe w okolicach Obornik dalej obok Brzegu Dolnego i przebijamy się do linii kolejowej Legnica- Wrocław. Jest to więc liniowa trasa zaczynająca się na jednym dworcu kolejowym i kończąca na drugim. Dzięki temu praktycznie cały przebieg był w „pięknych okolicznościach” bez obszarów zurbanizowanych.
Długość całości jest w zasadzie dowolna – w wersji minimum to troszkę ponad 40 km duktów leśnych. Kierunek jest tu nieprzypadkowy – ponieważ staramy się wybierać składy KD (Kolei Dolnośląskiej) to zaczęliśmy pociągiem do Osoli 10:28 (tu nie ma zbyt dużego wyboru). Za to składy KD na linii Legnica-Wrocław KD kursują praktycznie co godzinę, więc trafienie z powrotem nie jest trudne. Stacji z których możemy wrócić jest sporo (Środa Śląska, Przedmoście Święte, Miękinia, Mrozów, Wrocław Leśnica). Dla porządku można jeszcze wspomnieć o linii kolejowej Brzeg Dolny – Wrocław, która jest swoistą „awaryjną” opcją gdyby należało szybciej wrócić.
Etap 1
Leśne Szlaki Rowerowe – nazwa mówi wszystko. W blogu opisywałem już wcześniej zalety tego systemu. Teraz uzupełnię to mapką.
Od razu wyjaśnię, że czerwony i niebieski przy czarnej strzałce na górze to nie są „Leśne Szlaki Rowerowe”. Za to żółty jak najbardziej. I nim wystartowaliśmy na początku na północ, dalej przez Bagno a później częściowo „po swojemu” częściowo niebieskim dotarliśmy do Wałów. Widać, że w tym segmencie można sobie do woli pojeździć po lasach między Obornikami a Brzegiem Dolnym. Teraz pora przebić się przez Odrę. Posiadacze czterech kółek skazani są na piękny most drogowy oddany może parę lat temu, trzeba zaznaczyć, że jest też tam ścieżka rowerowa. Jednak o wiele bardziej urokliwie jest skorzystać z mostu kolejowego.
Taka trasa pozwala praktycznie ominąć Brzeg Dolny (najwygodniejszy wjazd na most jest z wału rzecznego od zachodu z łowiska). Kładka dla pieszych (no i rowerów) jest solidnie zrobiona z grubych blach i ma nawet barierki, jest za to wąsko – dosłownie na szerokość kierownicy. Ma to swój smaczek szczególnie jak obok jedzie skład. Za mostem drogę kontynuujemy ścieżką na nasypie kolejowym. Teraz jest parę kilometrów kameralnymi asfaltami. Zaczynamy ten odcinek w Gąsiorowie (niewielki przysiółek obok Głoski). Naszą uwagę przykuwa dziwna budowla – wygląda na pałac choć niezbyt zgadzają się liczne szczegóły.
Jak się okazuje to pozostałości majątku Hoymów po licznych przebudowach i adaptacjach została tylko niezwykła wieża. Dolny Śląsk jest pełen takich niespodziewanych odkryć.
Nam bliższe są jednak przyrodnicze klimaty – parę kilometrów dalej mogliśmy zaobserwować takie łany zawilca gajowego. Łacińska nazwa brzmi o wiele bardziej poetycko – Anemone nemerosa. Ta trująca roślina ma chwilę czasu zanim zostanie odcięta od światła przez drzewa. Teraz miała swoje 5 minut zawłaszczając dolne piętro lasu.
Druga część naszej trasy kończymy w Mrozowie. W końcówce wykorzystaliśmy zielony szlak rowerowy, który dobrze znamy (i lubimy) z naszych wcześniejszych wyjazdów.