Tym razem pretekstu do wycieczki dostarczyła mi „Wagnerówka”. Odbywała się tam dwudniowa aroniówka czyli zamknięcie sezonu. „Wagnerówka” to demonstracyjne gospodarstwo ekologiczne prowadzone przez małżeństwo Wagnerów. Inicjatywa zacna, a gospodarze to ikony takiego rolnictwa. W programie były wykłady, spotkania, dyskusje, tańce, muzykowanie, spacery po żarze i oczywiście bazar z produktami ekologicznymi. Postanowiłem zajrzeć z rana na imprezę. Dłuższego pobytu nie planowałem bo wolę jednak czas spędzać aktywnie. Wysłuchałem wykładu Marty Dul, skosztowałem wiktuałów. I na tym skończył się pierwszy punkt programu (tak po prawdzie pierwszy to był dojazd rowerem ze Starczowa ze stacji kolejowej). Poniżej dwa zdjęcia z imprezy. Na drugiej fotografii dyskusja po wspomnianym wykładzie.
Drugim zasadniczym punktem dnia było Jezioro Paczkowskie. To najprzyjemniejszy turystycznie zbiornik z kaskady na Nysie Kłodzkiej. Od dawna nie zaglądałem w te strony i z dużą przyjemnością przypomniałem sobie ten teren. Nietuzinkowy jest tutaj układ dwóch zbiorników składających się na cały akwen. Wyżej leżąca Topola bezpośrednio sąsiaduje z niższym Kozielnem. Przedziela je grobla zapory i to jest bardzo widokowe miejsce.
W dodatku w przeciwieństwie do Jeziora Otmuchowskiego i Nyskiego można objechać zbiornik praktycznie cały czas przy brzegu. A ponieważ dzień zapowiadał się słonecznie to była gwarancja pięknych widoków i odczuwania przestrzeni. Poniżej parę pięknościowych fot ukazujących zbiornik a także jego dalsze okolice. Zwróćcie uwagę na czystość wody – dosłownie jak w rzekach górskich. Cykliści łatwo się zorientują, że podłoże to ubity szuter. Jest szeroko i co mnie zaskoczyło spotkałem dosłownie może 4-5 osób na rowerach. Aż się nie chce wierzyć, że taki przyjemny akwen z tak zrobioną infrastrukturą nie jest celem licznych, niedzielnych, rodzinnych wycieczek.
Powrót zaplanowałem z Kamieńca Ząbkowickiego. Nietrudno przewidzieć, że kolejną atrakcją mógłby być Pałac Marianny Orańskiej. Mógłby… ale nie był. W Pałacu byłem wiele razy (odnotowując systematyczny powrót w stronę świetności) i na razie wystarczy. Za to Góra Zamkowa, czyli wzniesienie na którym zbudowano rezydencję, jest fantastyczna i dla miłośnika przyrody i jazdy w terenie warta odwiedzenia zawsze. Swego czasu była nawet oświetlona gazem, zbudowano kaskady, wytyczono ścieżki (część utwardzono pionowo położonym łupkiem) i atrakcje małej architektury. Słowem pełny hajlajf. Później przyroda „odbiła” to miejsce, urokliwie zarastając wzgórze. Na końcu Wójt Kamieńca zarządził sprzątanie terenu i skutkiem tego mamy, moim zdaniem, jeden z piękniejszych parków jakie widziałem. Z jednej strony jest wrażenie „dzikiego” lasu a z drugiej gęsta sieć ścieżek, schody. Do tego znaczne różnice wysokości (bo to wzgórze). Cyklista na rowerze MTB może tam mieć prawdziwą radochę.
Na poniższej mapce możecie ocenić atrakcyjność terenu – najfajniejsze jest, że mało jest odcinków prostoliniowych. Dalej parę zdjęć.
Podsumowując – Jezioro Paczkowskie to znakomity cel na luźną , rodzinną i widokową wycieczkę, można to połączyć ze zwiedzaniem Pałacu Marianny Orańskiej (na pewno jest to obiekt obowiązkowy) a także z odwiedzeniem parku.
Na mapce mamy moją niedzielną trasę (brakuje odcinka gdzie wyłączyłem gps). Pierwszy odcinek prowadził przez pola a dalej asfaltówką do Lubnowa gdzie Wagnerowie mają swoje gospodarstwo.