Strategiczny związek rowerzystów i kolejarzy staje się oczywisty gdy spojrzymy na poniższy graf. Mniejsze kółko pokazuje teren dostępny przejeżdżającemu 60 km i startującemu z środka Wrocławia. Jeśli zaś wsiądziemy do pociągu to mając dalej „do dyspozycji” te 60 km mamy znacznie większy obszar do rowerowych penetracji. Możemy łatwo znaleźć się w miejscach wyjątkowo atrakcyjnych. I tam rozpocząć rowerowy dzień. Jeśli do tego uzmysłowimy sobie, że przez miasto jedziemy tylko raz (i to podczas powrotu) to plusy mariażu są widoczne.

Czasy, gdy strach było wsiąść do pociągu, dawno minęły. Zdecydowana większość stacji ma perony i wagony tak dopasowane, że przy wprowadzaniu roweru nie trzeba go podnosić. Wagony mają wyznaczone miejsca do przewozu rowerów, trzeba także przyznać, że obsługa pociągów życzliwym okiem patrzy na rowerzystów. Szczególnie możemy polecić nowoczesne składy Kolei Dolnośląskiej, w których bilet na rower kosztuje przeważnie 2 zł. Lokalne pociągi kursują punktualnie i mają przyjazne, na miarę naszych czasów, zaplecze sanitarne. Liczne stacje w obrębie Wrocławia pozwalają wybrać dogodny punkt startu czy powrotu. Czyli kolejarz przyjacielem cyklisty!