Przyznam się, że Ryczyn jakoś bardzo porusza moją wyobraźnię. To grodzisko za czasów Ślężan (i Piastów) było równie ważne jak Wrocław. Tak się poskładało, że z tego drugiego wyrosła dzisiejsza metropolia a na miejscu pierwszego mamy rezerwat archeologiczo-biologiczny. Ryczyn nie funkcjonuje też w świadomości zbiorowej. Jak się zastanowić to wprost idealna legitymizacja naszego powrotu na teren Śląska (powiedzmy, że tzw. Dolnego) – tutaj nie ma skomplikowanej historii, kolejnych warstw – mamy swoją ojcowiznę. I nawet, jeśli w skali Polski to nie jest najważniejsze, to dla mieszkańców Dolnego Śląska mógłby być to początek. Zdecydowanie wart czegoś więcej od dwóch czy trzech tablic co je na stanowisku znajdziemy. Z pewnością kolejni decydenci nie odrobili lekcji.  Drugim powodem dla którego lubię ten teren są jego niewątpliwe walory przyrodnicze. System Natura 2000 jest silną rekomendacją.

O eskapadzie rowerowej z stacji PKP w Lipkach już raz napisałem  i na pewno jeszcze do miejsca wrócę bo to jest znakomity punkt wypadowy. Mamy tutaj przynajmniej trzy interesujące kierunki, które warto zrobić. Po paro kilometrowym komfortowym odcinku dotarliśmy nad Odrę. Tym razem nie było już przygód związanych z „niespodziewanym” remontem jazu.

Infrastruktura jak spod igiełki, rower należałoby co prawda przeprowadzić ale przejście jest. Dzień bezwietrzny więc podziwiamy takie odrzańskie widoczki.

Droga przez śluzę na końcu zagrodzona jest barierą z zakazem ruchu. Nie ma zakazu przejścia więc wystarczy się kawałek przeczołgać i przepchnąć rower. RZGW jak zawsze frontem do klienta. Zastanawiam się zawsze jak to jest, że za koszmarne pieniądze (nasze pieniądze) budowane są urządzenia hydrotechniczne i nie służy to także do małego ruchu. Niech ktoś mi wyjaśni dlaczego na całym odcinku stopnia Lipki nie mógłby się odbywać oficjalny ruch rowerowy? Z wygodnym normalnym przejazdem.

Po przekroczeniu śluzy jesteśmy już na obszarze Grądy Odrzańskie Natura 2000. Na początek zaglądamy do Ryczyna. Przyroda wzięła przykład z RZGW .

Gośka zostawia tutaj swój pojazd a ja kontynuuję dalej na dwóch kółkach po wąskich i zarośniętych ścieżynkach.

Kładka, którą biegł kiedyś szlak przechodzący przez gród, jest już tylko wspomnieniem.

Zamieszczam mapkę z planem sytuacyjnym Ryczyna. Nie wiem w jakim stanie są zaznaczone tu ścieżki ale ta podstawowa (czerwone kropki) jest już mało czytelna.

A teraz przywołamy nowoczesną technologię – to co nie jest widoczne dla „normalnego” człowieka nawet w samolocie dzięki technologii LiDAR nagle staje się bardzo widoczne. Popatrzmy więc na Ryczyn. Wpierw normalne zdjęcie lotnicze a później odwzorowanie ISOK cieniowanie.

No koniec tej kultury! Pora na jazdę. Tym razem wybieramy drogę równoległą do Odry, przebiegającą obok edukacyjnej pasieki Ewy Migockiej (mam nadzieję, że kiedyś znajdę czas aby uruchomić dział o najciekawszych producentach dobrej żywności na DŚ). Te dwa trakty (czyli dzisiejszy i ten do Bystrzycy – z linku) są podstawowe i najwygodniejsze do poruszania się po tym obszarze.

Na granatowo jest dzisiejsza trasa – dobra, równa gruntowa droga dla samochodów (bez ruchu), akwamarynowymi kropkami zaznaczyłem równie dobry (częściowo szutrowy) trakt przez Bystrzycę. Za żółtymi kropkami można dotrzeć do Błot (a dalej do Stobrawskiego PK – mam w planach to opowiedzieć). Z dostępnością pozostałych ścieżek na opisywanym obszarze, szczególnie po deszczu jest różnie ale… zachęcam do eksploracji. Na zakończenie całość. Razem pod 60 km.