Historie wołowskie cz5

Wołowski  patchwork z unikatem na skalę światową

Ściśle biorąc to sklejaniec żmigrodzko – wołowski. Ale część wołowska była dominująca (a jeszcze jestem akurat przy sadze wokół tej gminy). Stąd ten tytuł i kwalifikacja. Trasa jest o tyle ciekawa, że wykorzystaliśmy 5 istniejących, oznakowanych w terenie, szlaków rowerowych plus jedna ścieżka.

Chciałem sprawdzić parę rzeczy:

  • dziwny gruszkowaty twór na mapie na zachód od Żmigrodu
  • niewielką zieloną pętlę „Wzgórza Wińskie”, o której czytałem
  • czarny łącznik
  • zajrzeć do Godzięcina
  • przyjrzeć się ścieżce rowerowej do Brzegu Dolnego

Po powiększeniu mapy gruszkowaty twór okazał się elementem infrastruktury kolejowej do złudzenia przypominającej zabawkowy tor jaki miałem przed laty.

1.Tor Doświadczalny Instytutu Kolejnictwa w Węglewie

Podpis ujawnił jednak poważniejszy charakter tej „zabawki” to kolejowy tor doświadczalny. Doczytałem, że jeden z ośmiu na świecie!

Tor ma charakter badawczy i doświadczalny, służy przede wszystkim testom trwałości i niezawodności pojazdów, systemów, nawierzchni i urządzeń kolejowych.

Bardzo ciekawa jest historia powstania obiektu, od pierwszych studialnych prac do otwarcia minęło około… 45 lat. Zrealizowano go zresztą, po licznych perturbacjach, w mocno okrojonej formie w 1997 roku.

Nigdy czegoś takiego nie widziałem (szczególnie, że obiektów jest mniej niż miejsc występowania gejzerów na świecie). Musieliśmy więc go „zwiedzić”. I od tego zaczęła się nasza trasa – z Żmigrodu do Węglewa jest blisko czerwonym i czarnym szlakiem rowerowym. Tor wygląda całkiem interesująco, jest nawet duży odcinek przypominający stację.  Dotarliśmy tam ścieżką  w pobliżu suwnicy – nie ma zakazu wejścia – jakkolwiek całość jest monitorowana. Na miejscu mogliśmy podziwiać nowe pociągi Pesy. Na całym torze przejazdy są bezkolizyjne i w czasie prób z wiaduktów można podziwiać mknący (ciągle ten sam) skład. Pętla ma blisko 8 km a maksymalnie można rozwinąć 160 km dawałoby to powtórkę co 3 min.

Pierwszy punkt programu został odhaczony.

2.Pętla rowerowa „Wzgórza Wińskie”

Następnym będzie trasa „Wzgórza Wińskie”. Dojazd (czerwonym do Aleksandrowic) i północny odcinek szlaku biegnie pustymi asfaltami bez różnic wysokości. Ciekawiej robi się po wjechaniu w las.

Jedziemy leśnym szutrem ale takim co go nie lubię (kamienie tylko trochę mniejsze od tłucznia kolejowego), są zmiany wysokości, droga raczej prosta.

Zieloną pętlę kończymy całkiem interesującym zjazdem do Staszowic (darowując sobie polny kawałek do Aleksandrowic).  Prawdę powiedziawszy trochę mnie ta trasa rozczarowała (szczególnie przy oficjalnych recenzjach sporo obiecujących) bo nawet ten odcinek w lesie nie jest jakoś wybitny. Ale żeby nie wylać dziecka z kąpielą  na szybko wyrysowałem przejazd innymi dostępnymi tam ścieżkami. Wyszła mi pętelka 15 km z deniwelacją 250 m. Jak się przyjrzeć profilowi wysokości to chyba mogą być tam całkiem fajne fragmenty. Kiedyś, przy okazji to sprawdzę.

3. Czarny Szlak rowerowy

Lekkie „zielone” rozczarowanie minęło na czarnym łączniku. Uwielbiam takie „znikające” trasy! Pierwsza połowa, z jakiś powodów, omijana jest przez maszyny rolnicze. Skutki widać na zdjęciach.

Dalej był niewielki fragment żółtej pętli „Wołowskie Krajobrazy”. To mój ulubiony kawałek,  ale ponieważ opisałem to we wcześniejszym tekście to nie będę się powtarzał. W Mikorzycach opuszczamy żółte znaczki kierując się na Godzięcin.

4.Godzięcin

Ta sympatyczna wioska jest laureatem w konkursie na najpiękniejszą wioskę Dolnego Śląska, specjalizując się w „owadach” i organizując cykliczne imprezy pszczelarskie (jest też tam ścieżka dydaktyczna poświęcona skrzydlatym pomocnikom). Nas zainteresowały pozostałości z XIX wiecznych założeń parkowych zbudowanego wtedy pałacu (a w szczególności stawy). Wioska wspomina o  7 malowniczych stawach. Odwiedziliśmy 4 z nich. Szczególnie dwa (na zdjęciach pierwsze) są naprawdę warte uwagi. Położone wśród wysokich drzew z alejkami spacerowymi i ławkami, z ciemną „głęboką” tonią mają jakiś niezwykły klimat.

Z Godzięcina pozostał nam tylko skok do Brzegu Dolnego, na mapie spora część drogi ma zaznaczoną ścieżkę rowerową. Część to po prostu wydzielony ciągłą linią fragment asfaltu, bliżej miasta ścieżka biegnie poboczem i jest wybrukowana. Razem to pewnie z 6 km i służy bezpiecznej codziennej komunikacji mieszkańców. Widać, że nie tylko Wrocław rozwija taką infrastrukturę.